Złote depozyty Banku Breslau – prawda czy mit?

Od dziesiątek lat skarby, które III Rzesza miała poukrywać na terenie Dolnego Śląska, rozbudzają wyobraźnię. Poszukiwaczy szczególnie interesuje jeden z nich. Złote depozyty Banku Breslau – prawda czy mit? Informacje, które wciąż czekają na odkrycie.

W czasie II wojny światowej, żadne miasto na terenie Polski nie mogło czuć się bezpieczne. Wrocław przez długi czas uchodził jednak za miejsce uprzywilejowane. III Rzesza postrzegała Dolny Śląsk jako teren niezwykle atrakcyjny, a Wrocław uczyniła swego rodzaju twierdzą. Właśnie dlatego w ówczesnym czasie tak wielu Niemców osiedlało się na tym obszarze i właśnie tu zmierzała polska ludność, uciekająca przed dramatem wojny. Oczywiście tu również przelewana była krew niewinnych i nie dało się budować przyszłości, ale mimo wszystko „niewidzialny płaszcz” zdawał się chronić przed alianckimi bombardowaniami. Życie zdawało toczyć się w miarę „stabilnym” rytmem, a większe zniszczenia nie miały miejsca, więc pod koniec wojny Wrocław zamieszkiwało około miliona mieszkańców.

Złoto Banku Breslau – prawda czy mit?

Nie można przecież zapomnieć, że w sierpniu 1944 roku miasto zostało ogłoszone Festung Breslau, czyli Twierdzą Wrocław. III Rzesza zmobilizowała siły, które nocami wykonywały umocnienia obronne. Tarasowano przejazd wiaduktem, opróżniano wiele budynków z łatwopalnych materiałów, wykonywano otwory strzelnicze w ścianach, czy wyłomy w murach. Wszystko po to, by Wrocław był bastionem nie do zdobycia.

Niestety, już w październiku 1944 roku radzieckie siły zbombardowały Wrocław. Przewidziano, że będzie jeszcze gorzej. Prezydium Policji w Breslau wydało nakaz deponowania kosztowności i pieniędzy we wrocławskich bankach. Obiecano, że w dogodnym czasie każdy będzie mógł odebrać swój dobytek, stąd wszystkim deponującym wydawano pokwitowania. Nigdy jednak tak się nie stało. Dziś może wydawać się dziwne, że w tak niespokojnym czasie, ktokolwiek zaufał tej obietnicy. Nie można jednak się dziwić, bo bankowy sejf zdawał się po prostu bezpieczniejszy i na tyle pojemny, by pomieścić dobra wszelkiej maści. Depozyty i walory bankowe w postaci sztab złota, zasobów zakładów jubilerskich, jeszcze nieukryte dzieła sztuki i część zbiorów archiwalnych zaginęła jednak bez wieści, pod koniec 1944 roku zaraz przed oblężeniem Wrocławia przez Armię Czerwoną.

 

 

Złoto Wrocławia – Jolanta Maria Kaleta

Polecamy książkę – http://www.psychoskok.pl/produkt/zloto-wroclawia/

 

 

Odkryj tajemnice Dolnego Śląska

W roku 1945 roku Armia Czerwona dostała się na terytorium Niemiec, więc tysiące spanikowanych, niemieckich rodzin gromadziło swój dobytek i uciekało. Przez Wrocław przetaczały się tłumy wycieńczonych uchodźców. Mężczyźni, kobiety, dzieci parli przed siebie, licząc, że ominie ich najgorsze. Próbowali uciekać też rodowici wrocławianie. Nastał jednak czas Apokalipsy Spełnionej. Choć sam Hitler 12 kwietnia 1945 nakazał bronić Wrocławia do ostatniej kropli krwi, miasto zostało praktycznie zrównane z ziemią. W trakcie ponad trzymiesięcznego oblężenia przestała istnieć większość budynków, szkół i cala linia elektryczna. Zginęło około 5,6 tys. żołnierzy niemieckich i około 8 tys. sowieckich. Straty w ludności cywilnej są niemożliwe do oszacowania, ale przyjmuje się, że mogło to być nawet powyżej  80 tys. osób.

Fot.: Thinkstock

Czy złote depozyty Banku Breslau zaginęły w trakcie oblężenia Wrocławia?

Nie. Złote depozyty Banku Breslau i inne kosztowności w czasie oblężenia Wrocławia były już gdzieś „bezpieczne”. To, że zaginęły, jest mało prawdopodobne, najpewniej zostały gdzieś sprytnie ukryte. Ktoś przecież stosownie wcześnie zarządził ich zgromadzenie. Były na tyle cenne, że nikt nie chciał pozostawiać ich losu przypadkowi. Miały przetrwać i z czasem przynieść określone, niebotyczne korzyści.

Może złote depozyty Banku Breslau to po prostu mit?

Najprawdopodobniej nie. Przypuszcza się, że transport ze złotym depozytem Banku Breslau i innymi drogocennymi suwenirami wyruszył z Wrocławia pod koniec 1944 roku lub w styczniu roku 1945. Próbowano sprawdzić dokąd. Ślad urywa się jednak na trasie, która prowadzi w kierunku Jeleniej Góry. Zdarzyć mogło się wszystko. Cel, do którego miałby zmierzać konwój. Nie został jednak odkryty, więc ewentualna trasa również. Depozyty mogą znajdować się gdzieś daleko lub bardzo blisko.

Bank Alexanderhaus dawny pl Jana Pawła II
(źródło polska-org.pl)

Czy znane są osoby, które uczestniczyły w ukrywaniu depozytów Banku Breslau?

By ulokować gdzieś tak olbrzymi skarb, z pewnością potrzebnych było wiele osób. Końcówka wojny i trudny czas, który nastał po niej, zatarł jednak większość śladów. Mówi się, że zdołano wskazać i aresztować tylko jedną osobę, która miała być uczestnikiem tej akcji. Był to niejaki Herbert Klose, który w składanych zeznaniach użył hasła „złoto Wrocławia”. Wiarygodność wyjaśnień złożonych przez Klosego wielokrotnie podważano, nikomu jednak nie przeszkodził ten fakt. Po wojnie pozostało bowiem o wiele więcej pokrętnych tajemnic niż sprawdzonych prawd. Emerytowany oficer kontrwywiadu, Edward Dzikowski  w roku 2003 stwierdził, że zeznania Klosego były prawdziwe, choć z pewnością nie zawierały wszystkich szczegółów.

Czy to prawda, że złoto trafiło gdzie indziej niż pozostałe depozyty Banku Breslau?

Znane protokoły przesłuchań Klosego zawierają informacje, że bankowe złoto zostało ukryte gdzie indziej niż prywatne drogocenności. W roku 1953 ponownie przesłuchiwany Klose miał zeznać, że akcja nosiła kryptonim „złoto”. Zgodnie z jej wytycznymi drobne przedmioty od cywilów i kosztowności z zakładów jubilerskich były ukrywane w różnych miejscach w okolicach Wrocławia. Ponoć saperzy, w wybranych do tego celu miejscach wykonywali odwierty w pochyłych skałach, a po ulokowaniu w nich kosztowności, zasklepiali i zamaskowywali je.

(Bundesarchiv/Wikimedia Commons, Fot: Ratusz we Wrocławiu, rok 1945)

Gdzie w takim razie mogą być ukryte złote depozyty Banku Breslau?

Ponoć świadek podał wiele szczegółów, jeszcze nim trafił do aresztu w WUBP we Wrocławiu. Według Klosego konwój ze złotem poruszał się autostradą. Gdy skręcił na Złotoryję, zmierzał w kierunku Jeleniej Góry, ale pomiędzy tymi miejscowościami zatrzymał się, a Klose został odesłany. Miał świadomość, że akcja będzie trwać, ale on nie będzie już dłużej w niej uczestniczył. Depozyty miały być lokowane w jednej ze sztolni pod górą w okolicach wsi Nowy Kościół. Oczywiście wejście zalecono odstrzelić, tak, by nie przykuwało uwagi i nie pozwalało ciekawskim dostać się do środka. Klose wspominał też o takich miejscach jak: rejon Karpacza, okolice Góry Śnieżynki, Cieplice Śląskie, Góra Wielisławka w Sędziszowej. Ostrzyca na Pogórzu Kaczawskim, Góra Ślęża, Zamek Grodziec, podziemia Twierdzy Kłodzkiej.

Czy złote depozyty Banku Breslau nadal mogą kryć się w okolicach Wrocławia?

Jeżeli jakaś ich część miałaby być gdziekolwiek zakamuflowana to najpewniej właśnie w okolicach Wrocławia. Klose wskazał wiele miejsc, choć może celowo pominął szczegóły. Potencjalne obszary, na jakich ewentualnie, ktoś mógłby wszcząć poszukiwania, są olbrzymie, a jak wiemy, tereny Dolnego Śląska pozostają trudne do eksploracji.

Czy nadal ktokolwiek szuka depozytów Banku Breslau?

Tak. Od dziesiątek lat, co jakiś czas powraca temat „złota Wrocławia”. Większe sprawy nagłaśniane są w mediach, te niewielkie, organizowane na niewielką skalę, umykają opinii publicznej. Ostatnią sprawą, która odbiła się głośnym echem, było domniemane zlokalizowanie miejsca ukrycia legendarnego „złotego pociągu”. Jak dotąd nie wydarzył się jednak żaden przełom.

Złote depozyty Banku Breslau nadal rozbudzają wyobraźnię badaczy, poszukiwaczy skarbów i przypadkowych osób. Odnalezienie, choć części tego dobytku, byłoby wydarzeniem na skalę światową. Czas zatarł jednak ślady, jedyny znany uczestnik akcji, czyli Klose już nie żyje, a inni ewentualnie zamieszani w sprawę nigdy nie zostali uchwyceni. Nawet jeśli więc przekazali komukolwiek cenne informacje, nie sposób ich zdobyć,

Cień nazistowskiego złota w literaturze

Złoto Wrocławia, jak i skarby Dolnego Śląska to temat, który porusza wielu badaczy i historyków. Cień nazistowskiego złota odnajdziemy też w powieściach Jolanty Marii Kalety. Pisarka jest Wrocławianką, która cyklicznie odkrywa przed czytelnikami tajemnice tych niezwykłych terenów. Autorka, z zamiłowania archeolog, a z wykształcenia historyk, bardzo wnikliwie przygotowuje się do napisana każdej książki. To dlatego przytacza tak wiele prawd historycznych i niejednokrotnie ociera się o prawdę. Nie można przecież zapomnieć, że Jolanta Maria Kaleta jako jedyna napisała o Wrocławskiej Madonnie i niejako przepowiedziała jej odnalezienie.

 

Różne ciekawostki – http://www.tajemniceprzeszlosci.pl/

 

Złote depozyty Banku Breslau odnajdziemy w powieści „Złoto Wrocławia”. Akcja rozgrywa się wokół wywozu skrzyń zawierających ten bezcenny dobytek. Początkowo będziemy przemierzać dwie przestrzenie czasowe. Dzięki temu ujrzymy wydarzenia, które w 1945 roku rozgrywały się w Festung Breslau oraz te mające miejsce we Wrocławiu w 1980 roku. Każda z tych płaszczyzn kryje w sobie wiele komplikacji i zagadek. Czas końca wojny był dramatyczny, ale gdy nastały rządy Gomółki i Gierka, nie uzyskano upragnionego spokoju. W trakcie lektury wspomnimy trudne narodziny Solidarności i tragizm nocy stanu wojennego. Akcja wywozu i ukrycia skrzyń ze złotymi depozytami Banku Breslau jest głównym wątkiem tej powieści. Przyjdzie nam poznać Tadeusza Niezgodę, który jako młody pracownik wrocławskiego aparatu bezpieczeństwa, przypadkiem natrafi na tajemnicze zeznania, mogące prowadzić do depozytów Banku Bresłau. O tym, czy i jaką drogą uda się odnaleźć skarb, przekonamy się, sięgając po książkę.

Złoto Wrocławia – Jolanta Maria Kaleta

Książka do kupienia na stronie – http://www.psychoskok.pl/produkt/zloto-wroclawia/

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *